OPTIMUM. IDEA POZYTYWNEJ CYBERPSYCHOLOGII

Dacie wiarę, że pierwsza strona internetowa powstała dopiero w 1990 roku? Dziś nie wyobrażamy sobie świata bez Internetu i innych nowoczesnych technologii. Zmiany następujące w rewolucyjnym tempie budzą podziw i… przerażenie. Jak oswoić nową rzeczywistość oraz zbudować optymalne interakcje człowieka ze sztucznymi systemami, mówił podczas Akademii Rozwoju Przemysłu 4.0. dr Paweł Fortuna. Zapraszamy do przeczytania wywiadu, w którym między innymi wyjaśnia, czym jest idea pozytywnej cyberpsychologii.

Redakcja: Innowacje, wirtualny świat, sztuczna inteligencja to pojęcia, które definiują współczesny świat?

Dr Paweł Fortuna, psycholog, trener biznesu, pracownik Katedry Psychologii Eksperymentalnej KUL, wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego i Uniwersytecie SWPS:

Tak, Stanisław Lem słusznie utrzymywał, że technologia jest zmienną niezależną cywilizacji. Oznacza to, że każda innowacja jest jednocześnie naszą reakcją na dostrzegany problem, ale również bodźcem, który problemy generuje. Sztuczna inteligencja pełni tu rolę szczególną, ponieważ jest rodzajem buzzword, modnego określenia odmienianego przez wszystkie przypadki, które jednocześnie jest bardzo słabo lub błędnie pojmowane.

Często wskazuje się na negatywną stronę wszechobecnej technologii: zanik więzi społecznych, uzależnienie od smartfonów i Internetu, izolację. Powinniśmy się obawiać życia w Matriksie?

Samotność jest zgubna dla naszej psychiczności. Jesteśmy zwierzętami stadnymi i relacje para-społeczne, typowe dla rzeczywistości wirtualnej, prowadzą nas do para-życia. Każda forma uzależnienia jest mentalnym więzieniem. Jak się okazuje, o wiele łatwiej jest wprowadzić jakąś innowację, niż umieć z nią żyć.

Lęk, że maszyny zabiorą ludziom pracę to powtórka emocji z okresu XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej?

Z całą pewnością jest to nośny temat dla różnego typu publicystów, którzy wiedzą, że najlepszą formą pozyskiwania uwagi odbiorców jest straszenie. Zamiast się bać, należy uzupełniać wiedzę na temat sztucznych systemów i psychologii. Istotne jest dostrzeżenie faktu, że nie wszystkie funkcje psychiczne są przez nas rozpoznane, a więc trudno je algorytmizować. Z badań wynika, że konsumenci odrzucają „wsparcie” sztucznych systemów, które podejmują decyzje wymagające intuicji, emocji i szanowania ich unikalności.

Ważną kwestią jest nie tylko to, że maszyny, roboty, coboty są wydajniejsze, bardziej precyzyjne, mniej zawodne, ale także fakt, że wielu osobom brak będzie kompetencji do pracy w nowych realiach. Pisze o tym Yuval Harari w książce „21 lekcji na XXI wiek”.

A ja w książce „Optimum. Idea cyberpsychologii pozytywnej” staram się wyjaśniać, że każda funkcja, którą da się zalgorytmizować, będzie zdigitalizowana. Dlatego warto inwestować w kompetencje przyszłości. Jakie? Właśnie te niealgorytmizowalne, a więc często nonszalancko określane mianem „miękkie”. Jeśli czyjaś praca polega na liczeniu – maszyna zrobi to lepiej. Jeśli jej esencją jest kontakt z drugim człowiekiem – może być spokojny.

Jest Pan zwolennikiem innego spojrzenia na interakcję człowiek-maszyny. We wspomnianej książce wprowadza Pan pojęcie cyberpsychologii pozytywnej. Wyjaśnijmy zatem, co to takiego?

To obszar badań ukierunkowanych na analizę związków między innowacjami a dobrostanem człowieka rozumianym jako optymalne funkcjonowanie. Obejmuje ono nie tylko aspekt hedonistyczny, a więc satysfakcję z użytkowania i współpracy ze sztucznymi systemami, ale również aspekt eudajmonistyczny, który odnosi się do życia sensownego, wysokiej jakości lub życia-wartego-przeżycia. Sugeruję skierowanie uwagi producentów i użytkowników na coś więcej niż tylko efektywność systemów. Istotna jest ich długofalowa rola w naszym życiu i kierunek, w którym zmieniają naszą codzienność. Testowanie rozwiązań pod tym kątem sprawi, że ze zbioru innowacji wyłonią się narzędzia reprezentujące „technologię pozytywną”. Tego powinniśmy sobie życzyć. Najpierw jednak trzeba włączyć „długie światła” i szerzej spojrzeć na możliwe efekty interakcji człowiek-maszyna.

Wyróżnia Pan dwie sfery funkcjonowania człowieka. Życie pełne satysfakcji (życie przyjemne) i sensu (życie warte przeżycia). Technologie zmieniły coś w tych obszarach?

To jest rozróżnienie mające korzenie w tradycji filozoficznej, która niestety staje się rodzajem zbioru erudycyjnych ciekawostek. Odcięcie innowatorów od filozoficznego oraz psychologicznego korzenia jest katastrofą dla ludzkości. Skazuje nas na uczestniczenie w eksperymencie naturalnym, w którym testuje się na nas rozmaite innowacje, a stawką jest przecież jakość naszej codzienności i przyszłość naszych dzieci. Jako Homo sapiens okazaliśmy się liderami w zakresie szkodzenia naszej planecie. Mnóstwo mądrych głów zastanawia się nad tym, jak ratować to, co zostało. Na szczęście jest też wiele przykładów dobroczynnych rozwiązań. Oprócz technologii stosowanych w medycynie warto podkreślić systemy, które pomagają ludziom współdziałać. Doświadczamy tego obecnie – wystarczy spojrzeć na znaczenie mediów społecznościowych w pomocy uchodźcom z Ukrainy.

Przeprowadził Pan szereg badań na temat interakcji człowieka z maszynami, wpływu technologii na psychikę i życie człowieka. Jakie generalne wnioski z nich wynikają?

Główny wniosek jest taki, że korzystna dla człowieka adopcja technologii nie będzie możliwa bez zwiększenia świadomości twórców sztucznych systemów dotyczących długofalowych skutków zyskownych startupów. Ludzie są skazani na eksperymentowanie z technologiami. Brakuje kompetentnego wsparcia. Korzystamy z pomocy ekspertów, gdy urządzamy dom, projektujemy ogrody i organizujemy firmy. Podobna pomoc jest potrzebna w zakresie projektowania hybrydowych systemów, które sprawią, że człowiek będzie w nich świadomym i wewnątrzsterownym podmiotem.

Spójrzmy na biznesową stronę. Podczas webinaru mówił Pan o tym, jak odważnie, długoterminowo wykorzystać technologię w zarządzaniu. Jest na to prosta recepta?

W jednej z firm prezes zadał pytanie kierownikom średniego szczebla: Jaki odsetek Twoich zajęć stanowią zadania, które lubisz wykonywać? Odpowiedź oscylowała wokół 20%. Jak im pomóc? Można wdrażać systemy, które przejmą część zniechęcających obowiązków. Głównie tych, które odciągają lidera od pracy z ludźmi. Pewne rozwiązania są już stosowane, ale trzeba je umiejętnie wdrażać. W tym obszarze również są prowadzone badania. Na przykład, wraz z Arturem Modlińskim i Matthew Gladdenem opracowałem koncepcję wdrażania „AI-Boss”. Kluczowe znaczenie ma wprowadzanie zmian z ludzką twarzą i poszanowaniem podmiotowości menadżerów.

Cyfrowy świat stawia przed liderami nowe wyzwania?

Jest nim mądry techno-empowerment. Chodzi o sensowne delegowanie zadań sztucznym systemom, poprzedzone kształtowaniem gotowości zespołu pracowniczego do zmian i powiązane ze stałym monitoringiem satysfakcji z pracy oraz zadowolenia klientów. Jeden z pracowników powiedział mi kiedyś ze smutkiem: Chciałbym, żeby specjaliści w firmie poświęcali mi tyle samo uwagi, co wprowadzanym robotom i oprogramowaniu. Myślę, że komentarz jest zbędny.

O czym managerowie powinni pamiętać, planując w firmie innowacyjne rozwiązania?

O tym, że nie wszystko złoto co się świeci, a w ostatecznym rachunku liczy się spokojne spojrzenie w swoje odbicie w lustrze.

Możliwe jest twórcze spotkanie ludzkiej mądrości z cyfrową technologią?

Mam nadzieję, że tak. I nie jest to jedynie optymistyczne odczucie. Na poparcie mam fakt spotkania z Państwem w trakcie webinarium i żywe zainteresowanie tematyką oraz naszą przemiłą rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiała Magdalena Rygiel